środa, 27 listopada 2013

Jessica Knight

Jak co dzień wstałam z łóżka. Ubrałam się, umyłam, uczesałam i zjadłam śniadanie. Płatki rozmoknięte w mleku. Uwielbiałam je. Zawsze przy jedzeniu oglądałam telewizję. Wzięłam do ręki pilota i zaczęłam „przeskakiwać po kanałach”. Nagle na telewizorze mignął mi jakiś znajomy obraz. Cofnęłam, aby zobaczyć co to było. Usłyszałam moją ulubioną piosenkę „Cisza” Kamila Bednarka. Moim marzeniem było chociaż raz pójść na jego koncert, niestety nigdy nie grał w pobliżu mojego miejsca zamieszkania, a nawet jeśli, takie bilety są bardzo drogie, a ja do najbogatszych nie należałam. Popatrzyłam na zegarek. Była 7:50! Chwyciłam moją torbę i pobiegłam do wyjścia po drodze wyłączając telewizor. Nienawidziłam szkoły. Zabierała nam cały wolny czas. Biegłam przez park nie zważając na nic, byle tylko się nie spóźnić. Na szczęście wpadłam do klasy tuż przed nauczycielką. Nie mogłam skupić się na lekcji. Moje myśli wciąż uciekały w klimaty reggae. Na przerwie podeszła do mnie moja przyjaciółka Julia. Ona była duszą towarzystwa. Gdzie tylko była impreza, ona musiała tam być. Obydwie miałyśmy po 19 lat. Julia chciała mnie namówić na imprezę. Przecież wiedziała, że nienawidzę imprez. W dodatku miała się odbyć w nocnym klubie! Yghh.. ale była moją przyjaciółką – musiałam się zgodzić.




Był czwartek. Impreza jutro. Po kilku godzinach, lekcje skończyły się. Tym razem, idąc przez park nie śpieszyłam się. Włożyłam moje zielone słuchawki i włączyłam muzykę. Gdy dotarłam do domu, zjadłam obiad i odrobiłam lekcje. Leżąc na łóżku myślałam o imprezie. Opracowałam idealny plan. Kiedy dojedziemy do klubu i wejdziemy głównym wejściem, chwilę będę przy mojej przyjaciółce, a potem wymknę się bocznym wyjściem i poczekam w samochodzie. To nie mogło się nie udać. Było już późno, kiedy uruchomiłam laptopa. Szybko sprawdziłam pocztę i Facebooka, dodałam nowy wpis na bloga i poszłam spać. Myślę, że nie zaciekawi Cie co robiłam w piątek… aż do popołudnia. Jak zawsze wracałam przez park. W szkole Julka uświadomiła mi, że klub do którego idziemy nie jest zwykłym klubem i że to właśnie tam, jest dużo sławnych ludzi. Mówiła, że trudno znaleźć się na liście gości, ale, że miała bogatych rodziców – mogła wszystko… Wchodząc do domu, rzuciłam torbę do mojego pokoju, zabrałam jakieś ubrania i poszłam pod prysznic. Kiedy już się umyłam, wysuszyłam włosy i rozczesałam je. Pomalowałam się i ubrałam bladoróżową sukienkę bez ramiączek, sięgającą mi do połowy ud. Choć raz chciałam ją ubrać, nigdy wcześniej nie miałam jej na sobie. Byłam tylko szarą myszką, bojącą się do kogokolwiek zagadać. Zadzwonił telefon. To była Julia, co oznaczało, że jest gotowa i mam po nią podjechać. Zabrałam torebkę i kluczyki i wyszłam z domu. Na podjeździe stał mój samochód. Otworzyłam drzwi, siadłam za kierownicą i pojechałam. Julia już czekała przed domem. Szybko wsiadła i parę minut później, już byłyśmy w klubie. Mój plan zaczął wcielać się w życie. Był tylko jeden problem! Moja przyjaciółka nie odchodziła ode mnie nawet na krok… Ona zawsze miała powodzenie u chłopaków. Więc i teraz czekałam aż jakiś do niej zagada i pójdą gdzieś razem. Jak zwykle, miałam rację, już parę minut później była na parkiecie z jakimś mężczyzną. To był czas na ucieczkę. Dopiłam mój napój, złapałam torebkę i skierowałam się w kierunku wyjścia. Boczne drzwi, otwierały się na zewnątrz. Złapałam na klamkę i popchnęłam mocno drzwi. Efektem tego było jęknięcie które usłyszałam po drugiej stronie. Chyba kogoś uderzyłam… Powoli wyszłam na zewnątrz. Zimne powietrze spowiło moją twarz. To co zobaczyłam, prawie zdmuchnęło mnie z powierzchni ziemi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz