Jak co dzień wstałam z łóżka. Ubrałam się, umyłam, uczesałam i zjadłam
śniadanie. Płatki rozmoknięte w mleku. Uwielbiałam je. Zawsze przy
jedzeniu oglądałam telewizję. Wzięłam do ręki pilota i zaczęłam
„przeskakiwać po kanałach”. Nagle na telewizorze mignął mi jakiś znajomy
obraz. Cofnęłam, aby zobaczyć co to było. Usłyszałam moją ulubioną
piosenkę „Cisza” Kamila Bednarka. Moim marzeniem było chociaż raz pójść
na jego koncert, niestety nigdy nie grał w pobliżu mojego miejsca
zamieszkania, a nawet jeśli, takie bilety są bardzo drogie, a ja do
najbogatszych nie należałam. Popatrzyłam na zegarek. Była 7:50!
Chwyciłam moją torbę i pobiegłam do wyjścia po drodze wyłączając
telewizor. Nienawidziłam szkoły. Zabierała nam cały wolny czas. Biegłam
przez park nie zważając na nic, byle tylko się nie spóźnić. Na szczęście
wpadłam do klasy tuż przed nauczycielką. Nie mogłam skupić się na
lekcji. Moje myśli wciąż uciekały w klimaty reggae. Na przerwie podeszła
do mnie moja przyjaciółka Julia. Ona była duszą towarzystwa. Gdzie
tylko była impreza, ona musiała tam być. Obydwie miałyśmy po 19 lat.
Julia chciała mnie namówić na imprezę. Przecież wiedziała, że nienawidzę
imprez. W dodatku miała się odbyć w nocnym klubie! Yghh.. ale była moją
przyjaciółką – musiałam się zgodzić.
Był czwartek. Impreza jutro. Po
kilku godzinach, lekcje skończyły się. Tym razem, idąc przez park nie
śpieszyłam się. Włożyłam moje zielone słuchawki i włączyłam muzykę. Gdy
dotarłam do domu, zjadłam obiad i odrobiłam lekcje. Leżąc na łóżku
myślałam o imprezie. Opracowałam idealny plan. Kiedy dojedziemy do klubu
i wejdziemy głównym wejściem, chwilę będę przy mojej przyjaciółce, a
potem wymknę się bocznym wyjściem i poczekam w samochodzie. To nie mogło
się nie udać. Było już późno, kiedy uruchomiłam laptopa. Szybko
sprawdziłam pocztę i Facebooka, dodałam nowy wpis na bloga i poszłam
spać. Myślę, że nie zaciekawi Cie co robiłam w piątek… aż do popołudnia.
Jak zawsze wracałam przez park. W szkole Julka uświadomiła mi, że klub
do którego idziemy nie jest zwykłym klubem i że to właśnie tam, jest
dużo sławnych ludzi. Mówiła, że trudno znaleźć się na liście gości, ale,
że miała bogatych rodziców – mogła wszystko… Wchodząc do domu, rzuciłam
torbę do mojego pokoju, zabrałam jakieś ubrania i poszłam pod prysznic.
Kiedy już się umyłam, wysuszyłam włosy i rozczesałam je. Pomalowałam
się i ubrałam bladoróżową sukienkę bez ramiączek, sięgającą mi do połowy
ud. Choć raz chciałam ją ubrać, nigdy wcześniej nie miałam jej na
sobie. Byłam tylko szarą myszką, bojącą się do kogokolwiek zagadać.
Zadzwonił telefon. To była Julia, co oznaczało, że jest gotowa i mam po
nią podjechać. Zabrałam torebkę i kluczyki i wyszłam z domu. Na
podjeździe stał mój samochód. Otworzyłam drzwi, siadłam za kierownicą i
pojechałam. Julia już czekała przed domem. Szybko wsiadła i parę minut
później, już byłyśmy w klubie. Mój plan zaczął wcielać się w życie. Był
tylko jeden problem! Moja przyjaciółka nie odchodziła ode mnie nawet na
krok… Ona zawsze miała powodzenie u chłopaków. Więc i teraz czekałam aż
jakiś do niej zagada i pójdą gdzieś razem. Jak zwykle, miałam rację, już
parę minut później była na parkiecie z jakimś mężczyzną. To był czas na
ucieczkę. Dopiłam mój napój, złapałam torebkę i skierowałam się w
kierunku wyjścia. Boczne drzwi, otwierały się na zewnątrz. Złapałam na
klamkę i popchnęłam mocno drzwi. Efektem tego było jęknięcie które
usłyszałam po drugiej stronie. Chyba kogoś uderzyłam… Powoli wyszłam na
zewnątrz. Zimne powietrze spowiło moją twarz. To co zobaczyłam, prawie
zdmuchnęło mnie z powierzchni ziemi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz